Wysoki budynek, wspierany kolumnadą od spodu. Na jego fasadzie wyrzeźbione są symbole Asasynów, a flagi powiewają na wietrze.
Offline
Wszedłem z Wilkiem do kwatery. Jak na siedzibę asasynów, była bardzo bogata. Oddalił się, wtedy ja spisałem parę listów, i dałem je posłańcom. Udałem się po schodach na górę, tam, gdzie miałem miec swój pokój. Kiedy otworzyłem drzwi, byłem w niebie: naprzeci drzwi, parę metrów od nich stał balkon, z rzeźbioną poręczą, na szerokośc ściany. Wszędzie wisiały tkaniny, i stały dzbany. Wszedłem, zdjąłem ciuchy, i udałem się do kąpieli. Gdy wyszedłem, spotkała mnie miła niespodzianka: brązowowłosa dziewczyna, leżąca na moim łóżku, w fioletowym, lekkim, przewiewnym i lekko prześmitującym stroju. To była moja Natalia. Kiedy się obok niej położyłem, powiedziała do mnie:
-Wiedziałam, że Cię znajdę
Spędziliśmy razem dośc miły wieczór. Nastał ranek, a ja udąłem się na dół, by zobaczyc, czy ktoś przybył...
Offline
(Dalsza częśc)
Zszedłem na dół, i zauważyłem postac ubraną całą na czarno. Długa szata, turban i chusta na twarzy. Przy pasku scimitar, a z drugiej strony bat. Na środku pasa znak asasynów.
-Ytyd Ah!
-Witaj wuju
Podeszliśmy, uściskaliśmy się, i powiedziałem do niego:
-List dotarł?
-Gdy tylko go dostałem, przerwałem kampanię przeciw turkom. Miło Cię widziec, Aragornie.
-Ciebie też, wuju. Sytuacja jest taka...-zaczęliśmy iśc, i wyszliśmy z kwatery
-...ludzie "Smoka" mają tu silne wpływy. Wsparcie, pieniądze i terror, to to, co tutaj mają. Wuju, aby ich pokonac musiałem...zawiązac przymierze z Templariuszami.
-Nie podoba mi się ten pomysł, ale ufam Twoim osądom. Chodź, wracajmy do kwatery.
Wróciliśmy, i przybiegł posłaniec, mówiąc:
-Filix odrzucił wezwanie
-Rozumiem
W głębi myśli, zastanawiałem się, co się z nim dzieje...
Offline
Kiedy skończyłem szkolic asasynów, poszedłem do mojego pokoju, do biurka z mapą Konstantynopola. Przyszedł także mój wuj i Natalia.
-Więc, co zamierzasz zrobic?-spytał mnie mój wuj
-Moi informatorzy twierdzą, że wyznawcy, wraz ze swym przywódcą, Salimusem, bytują w tych ruinach. Tu, tu i tu są kolumnady, z tej strony, zawalona, starożytna brama, zatem mogą uciec trzema stronami. Na górze ustawimy asasynów, którzy będą wybijali uciekających. Ja, Ziron, grupka moich asasynów, i połowa Templariuszy wejdziemy do środka. Reszta Templariuszy, ukryje się po trzech stronach, od kolumnad. Wyznawcy nie uciekną, i bez problemów zabijemy Salimusa. Pytania?
-A co ja mam robic?-spytała Natalia
-I ja?-zapytał wuj
-Wy zostaniecie tutaj.
-Chłopcze, może i jestem już starszy, lecz nadal umiem zabic!
-A ja może jestem kobietą, ale także Asasynem. Czuję potrzebę pomocy-uśmiechnęła się do mnie. Ja odpowiedziałem tym samym, i zacząłem mówic:
-Zatem zaatakujecie razem ze mną w środek. Operację "Śmierc Sfory" uważam za otwartą! Jutro o 20:00, wyznawcy zginą!-powiedziałem, wbijając moje krótkie ostrze w mapę, w miejscu ruin.
Offline
Kiedy doszedłem do kwatery, chciałem byc sam. Natalia i wuj Aragorn zrozumieli to. najpierw, usiadłem przed moim biurkiem, w moim pokoju, które stało w rogu, obok regałów z książkami. Kiedy przeczytałem list ponownie, szybko wyszedłem zza biurka, i opierając się łokciami o marmurową barierkę, patrzyłem w dal. Cała dzielnica ntyczna zaczynała życ. Zostały jeszcze: dzielnica militarna, kontrolowana przez "Modliszkę", dzielnica centralna, którą kontroluje "Jaszczur", i dzielnica bogaczy, która była w rękach...Jego. Wdychałem powietrze, dalej rozmyślając nad przyszłością tego miasta...
Offline
Przybyłem do mojej komnaty. Zamknąłem wrota, zaryglowałem je. Zdjąłem moje opancerzenie i szatę. Rozpiąłem włosy, które upięte były w kuca. Usiadłem przy moim biurku i patrzyłem na list. Po głębszym amyśle, szybko przełamałem pieczęc i otworzyłem kopertę. Treśc mówiła:
Anno Domini 1330
Drogi Mentore.
Dziś, będziemy świętowac zwycięstwo. Zginął Giovanni de Malras. Teraz mamy prostą drogę do Argoniego. Podobno przyjechał z bachorem, lecz nie widzę póki co potrzeby zabijania go. Nie powinien nam w przyszłości bruździc.
Lojalny Mrokrew, Brat "Modliszka"
Siedziałem, i czytałem, nie mogąc tego wszystkiego ogarnąc...
Offline
Budynek był okazały.
,,On tam jest'' - mówiły Saaert'owi jego myśli.
Wolnym krokiem wszedł do budowli. Julii kazał zostać koło drzwi. Na wszelki wypadek.
Asasyn szedł korytarzem. Tam gdzie go dusza pokierowała. Pod drzwi.
Westchnął i zapukał.
Offline
Bramę otworzył Ci młody Asasyn, mający na sobie różne części skórzanego uzbrojenia.
-O, Asasyn. Po stroju, wniskuję, że nie stąd. Kim jesteś, i po co przybyłeś?-zapytał, zapraszając gestem do środka
Offline
- A więc asasyni to już nie jedno bractwo. Czy jest tutaj może ktoś o imieniu Aragorn Argoni? - zapytał Saaert, krzyżując ręce na piersi - Mam do niego parę spraw.
Offline
-Bractwo jak bractwo, ale każde państwo ma inny strój, A Mistrza Aragorna chwilowo nie ma. Może wejdziesz i zaczekasz-asasyn znów zaprosił Cię do środka
Offline
- Mistrza? Ja p[cenzura]e. Dobra, wchodzę. - wykrztusił wchodząc do środka.
Offline
Wszedłeś, a brama powoli się za Tobą zamknęła. Asasyn przeszedł z Tobą przed dziedziniec. Na początku, zapytał:
-Kim tak właściwie jesteś? Sądząc po tym, co powiedziałeś, gdy stwierdziłem, iż Aragorn jest naszym Mistrzem, nie jesteś jego przyjacielem. Zatem, kim?-powiedział, kładąc dłoń na swoim mieczu u pasa.
Offline
Zauważył ruch ręki. Udawał jednak, że tego nie widzi.
- Byłem jego przyjacielem. Ale długo się nie widzieliśmy. Moja reakcja była taka, ponieważ... Nieważne. Jak długo jesteś asasynem? Szczerze.
Offline
-Szczerze? Jakiś miesiąc. Mistrz Aragorn znalazł mnie, kiedy strażnicy się nade mną znęcali. Gdyby nie on, leżałbym na dnie cieśniny. Mam nadzieję, że niedługo przybędzie...
Wtedy, wrota się otworzyły, a zza nich wyszedł Asasyn, w skórzanej rękawicy, zarękawiu, napierśniku i naramienniku. Przy pasie miecz, na którym wyryte były różne symbole. Oprócz tego noże i krótkie ostrze. To był Aragorn. Nie zmienił się nic: te same rysy, tak samo długie, wystające z kaptura czarne włosy, ta sama bródka i wąsiki wokół ust, oraz te same, zielone jak szmaragd oczy.
-Dobra, niech nikt mnie dziś nie nęka-powiedział, zdejmując kaptur z głowy
Offline
- Niestety, ale to niemożliwe, Aragornie Argoni. Poznajesz mnie? - powiedział Saaert, nie zdejmując kaptura. Dało się jednak zauważyć krótki zarost, różowate usta i te same rysy, jakie miał przed kilkoma laty. Nie zmienił się.
Offline