Aragorn wstał, tzymając się za lewą rękę. Miał dwie rany postrzałowe: w prawej piersi i pod lewym żebrem
-Nic...Musimy je ratowac! Konia!-krzyknął Aragorn. Kiedy Asasyn przyprowadził konia, Aragorn na niego wsiadł...
Offline
-Daleko tak nie zajedziesz. Czekaj!- powiedział po czym kazałem przyprowadzić mi konia, po czym wziął pastorał i wyobraziłem sobie jak kule same wychodzą z ran Aragorna, a następnie komórki oraz tkanka regenerują się tak jakby asasyn wcale nie został ranny. Skupiłem się na tym z całych sił.
Offline
Udało Ci się. Teraz mogliście jechac. Jednak usłyszeliście za sobą tęten kopyt. Odwróciliście się i zobaczyliście wuja Aragorna i Ahima. Ten drugi spytał:
-To jedziemy?
Offline
-Ruszajmy. Nie mamy czasu!- powiedziałem wskakując na konia po czym pierwszy ruszyłem galopem za Smokiem.
Offline
Aragorn spiął konia. Za nim jego wuj i Ahim. Ruszyli równym tempem za Zironem...
(Dalej pisz w Atenach)
Offline