-Da, sojuszi będzie dobri dla Templariuszi-odrzekł Mistrz Rosyjski
-Myślę, że nie powinniśmy. Zbudowaliśmy ten zakon, by ich zniszczyc-odrzekł Mistrz Włoski
-Z drugiej strony, bracie, to już jest ostatecznośc. Wolę takie przymierze, niż resztę życia w mogile-powiedział Mistrz Francuski
-Ale z Asasynami? Tymi plugawcami? I Saracenii... nie uśmiecha mi się to-odpowiedział Mistrz Hiszpański
Ostatni został Mistrz Angielski, który jeszcze nie wyraził swego zdania. Po chwili namysłu, odrzekł w końcu:
-Myślę, że dla dobra naszego Zakonu, musimy zbudowac takie przymierze. Więc, Zironie, to Twoja decyzja?
Offline
-Lepsza to niż śmierć. Postaram się z nimi skontaktować, a potem dopiero z Saracenami. Oni mogą wspomagać Smoka skoro z nim nie walczą. Tak przy okazji wiecie kto może mnie nauczyć obsługiwać "to"?- spytałem wyciągając ukryte ostrze. Może jest jakiś były asasyn, który dołączył do templariuszy.
Offline
Mistrz Angielski popatrzył na resztę, odwiódł Cię od nich, i spytał cicho:
-Skąd to masz?
Offline
-Niedawno była bitwa. Powstrzymaliśmy dostawę broni dla asasynów. Podczas przeszukiwania rzeczy znalazłem to przy jednym z nich- odpowiedziałem cicho. Czemu Mistrz Angielski odwiódł mnie od reszty? Dziwne.
Offline
-Zironie, wiesz, że igrasz z ogniem? Mówię Ci to, ponieważ jesteś nowym Mistrzem, teraz, musisz się wystrzegac wszelkich niepoprawności politycznych
-Rozumiem
Mistrz chciał odejśc, gdy nagle spytałeś:
-Wiadomo coś o tym medyku?
Mistrz wrócił do reszty, i zaczął mówic:
-Wiemy, że nazywa sam siebie "Il Sauriano". Jest wykszatłconym medykiem, studiował w Genui. Służy "Smokowi"
-Coś jeszcze?
-Ma spotkanie, z tym zakapturzonym, którego zwą "Il Mentore"-wyrwał Mistrz Francuski
-W Rzymie-rzekł Mistrz Włoski
Offline
Kubarek cicho postanowił się oddalić, nużyły go sprawy polityczne, a Ziron nie dotrzymał swojego słowa, postanowił to sobie zapamiętać.
Offline
-Dobrze. Załatwię to. Dowiedzcie się gdzie dokładnie to się odbędzie, bo Rzym nie jest mały. A tym czasem zacznijcie się bawić, odpocznijcie albo róbcie co tam chcecie w miarę przyzwoitości. Mam ważne sprawy do załatwienia- powiedział wspominając pierwsze spotkanie z Mistrzem Francuskim. Poszedłem do Gimel.
-Wiesz gdzie jest Kubarek? Muszę z nim pomówić.-
Offline
-Gdzieś odszedł, mówił o jakiejś umowie
Szybko pobiegłeś do bramy, tam pewnie był Kubarek...
Offline
Wróciliście na bal, i od razu zauważyły was dwie kurtyzany. Zaczęły flirtowac...
Offline
-Przepraszam, ale jestem zajęty. Ale za to mój przyjaciel, Kubarek jest sam. A teraz wybaczcie- powiedziałem oddalając się od nich. Podszedłem do Gimel
-Witaj ukochana. Mam nadzieje, że podoba się tobie tutaj i nikt ci się nie naprzykrzał.-
Offline
-Nie, na szczęście nikt-powiedziała, uśmiechając się do Ciebie. Kiedy robiła to długo, w końcu spytałeś:
-Czemu się uśmiechasz?
Podeszłą do Ciebie, i szepnęła Ci do ucha:
-Dziś po balu się przekonasz
Odeszła, bawic się. Podobała Ci się ta obietnica...
Offline
Postanowiłem odciąć się od towarzystwa. Wypił trochę wina, a następnie ruszyłem do biura. W końcu trzeba zastanowić się nad przemeblowaniem, dekoracją i sprawdzić czy były Wielki Mistrz nie maczał w czymś palców.
Offline
Wzrokiem zacząłem szukać cyrulika. Nie widziałem go nawet po moim przyjeździe. Gdzie on może być i co się stało, że Aragorn uciekł? Było wiele pytań, mało odpowiedzi, a coraz gorsza sytuacja.
Offline
Natknąłeś się na niego, obok kramu medyka.
-Witaj, Mistrzu, już wróciłeś?
-Chodź, cyruliku, musimy pogadac!
Pociągnąłeś go wprost do biura
Offline
Kubarek miał dość zabawy, nawet do tego nie był stworzony. Potrzebował kogoś z kim mógłby pogadać, z kim mógłby być na dłużej niż czas zabawy, być może na zawsze. Ale tak naprawdę nikogo takiego jeszcze nie znalazł...
Offline